Z podobną rozterką i goryczą głosowałem na AD pięć lat temu, uznałem że trzeba, bo Bronek przejść nie może. Przyznam, że miałem iskierkę nadziei, że może go źle oceniam, że będzie miał szansę pokazać... No ale już teraz z Trzaskowskim musi sobie poradzić pan Andrzej beze mnie :).

Pięć lat temu było jednak inaczej. Moje głosowanie ( Braun w pierwszej) było bezbolesne --> czysta karta kandydata oprócz srania w portki przed Komorowskim żądającym aneksu.

A jeszcze dziesięć lat temu tzw. dziennikarze pozbawili mnie złudzeń nie informując o Dziadzi i nie przypominając o 250 tys. DM.

Ani Ziemkiewicz, ani Parzącha ( wtedy jeszcze bez tatusia), ani Sakiewicz czy amebowaty Semka.

Słowo "wybory" oznacza pojęcie wolności jako takiej. A ta zaczyna się w chwili decyzji o pójściu na wybory. Mam więc prawo odmówić pójścia do urny i zagłosowania. Więcej powiem, przekonywanie mnie o tym że jak nie pójdę to źle wybiorę zaprzecza w istocie pojęciu wolności jako takiej. Mogę przecież pójść na wybory i zagłosować na kandydata który nie wygra. I co? Oznacza to że źle wybrałem? A może oznacza że mam stać się rewolucjonistą i kontestować tego który został wybrany? A może to oznacza potulne skinięcie głową i pokorne przyznanie racji temu kto wygrał i jego elektoratowi? Pojęcie "wybory" jest w istocie pewną pułapką zakładającą przymus i wzięcie w nich udziału. A ja nie skorzystam z tego "wyboru" i się nie wybiorę na wybory. Dołączę tym sposobem do grona tych którzy nie muszą wziąć w tych wyborach udziału. Nie uważam aby zarówno wybór jednego jak i drugiego mógł mi w życiu indywidualnym jakoś specjalnie pomóc albo i zaszkodzić. "Los Polski" tak mocno obecny w narracji obozu politycznego jednego i drugiego kandydata jest dla mnie obojętny bo uważam że jest jedynie figurą retoryczną. I dlatego nie mam zamiaru się nim przejmować. Był taki czas w moim życiu (PRL) kiedy wydawało mi się że jedynie zapis do partii i aktywny w niej udział dawał konkretne profity w życiu codziennym. Wiem jednak że żyli wtedy również ludzie którzy do tej partii się nie zapisali i nie uczestniczyli w politycznym życiu, a mimo to wiedli pełne i bogate życie prywatne. A więc można, niezależnie od wszystkiego, żyć i być szczęśliwym bez konieczności "dokonania wyboru." W poniedziałek (no może we wtorek lub środę) jeden z dwóch (już nie z dziesięciu) zostanie na kolejne pięć lat prezydentem RP. A mi jest dokładnie obojętne kto nim zostanie. W każdym bowiem przypadku, jednego lub drugiego, moje marzenia, pragnienia i osobiste aspiracje nie ulegną zmianie. Dlatego czuję się zwolnionym od "konieczności" dokonania wyboru. Po prostu nie muszę tego robić i dla mnie to właśnie jest wolność "wyboru". Osobiście lekko sympatyzuję z Andrzejem Dudą ale jak prezydentem zostanie Rafał Trzaskowski to nie zmąci to mojego dobrego samopoczucia. Ani jeden ani drugi nie zasługuje bowiem na super poważne traktowanie jego politycznej narracji z mojej strony. Akceptuję obu jako konieczność wynikającą z oferty politycznej jaką mam na "polskim rynku politycznym." Akceptuję nie znaczy popieram. 

Złudzeń co do Bronka nigdy nie miałem, nawet kiedy nie wiedziałem o Dziadzi i jakichś tam drobniakach w dojczmarkach. Dwa razy głosowałem przeciwko niemu. Teraz to ja mam problem z Dudą, już mu raz dałem szansę. Pięć lat temu.

Oczywiście, że nie. Ja mogę, ale inni nie. I nie chcę tu dyskusji na ten temat. 

Pana podejście jest mi bardzo bliskie; mimo znacznego ciśnienia otoczenia jakoś nie należałem w PRL, a kumpli z tamtych czasów mam do dzisiaj.

Może dlatego, że zacząłem studia w 1979.

Nie jestem żadnym beneficjentem +++, moje dzieci również. Kaczor mnie zagotował wiele razy, Duda też. Ba - jeśli układ zostanie, prawdopodobnie będę łojony podatkami bardziej, niż zwykle.

Teoretycznie powinno być mi obojętnie, kto się będzie bawił żyrandolem. Skłaniam się jednak do myśli, że  oprócz wyżej opisanych  wektorów na Dudę  - juz niebawem sytuacja wokół Polski znacznie się zagęści.

A wtedy jednak lepiej mieć stabilny układ i jasną odpowiedzialność  personalną.

'' juz niebawem sytuacja wokół Polski znacznie się zagęści.
A wtedy jednak lepiej mieć stabilny układ i jasną odpowiedzialność  personalną.''

+

Za możliwość "zdestabilizowania układu" odpowiada system polityczny w którym funkcjonujemy, a to jest, zdaje się dorobek jeszcze przedwojenny. Prezydent wybierany co lat pięć, parlament co lat cztery, różne ordynacje wyborcze. Napisałem to kiedyś, a teraz powtórzę. Z punktu widzenia pragmatyki rządzenia prezydent "z automatu" powinien być z partii rządzącej, a ta "z automatu" powinna być partią wygrywającą wybory parlamentarne czyli osiągająca większość w tych wyborach i otrzymująca większość sejmową "z automatu". I wtedy sytuacja byłaby jasna, czysta i klarowna, a wybory miały by wpływ na konkretny i określony w czasie okres "rządzenia" w państwie. Ilość politycznych zmiennych które "oferuje się elektoratowi" skłania mnie do twierdzenia, że system polityczny w Polsce został "zaprojektowany" do emocjonalnego zarządzania elektoratem w Polsce, a nie sprawnego zarzadzania Polską jako krajem. Pomimo to i tak zachowujemy stały rozciągnięty w czasie ale niezmienny wzrost w dobrobycie indywidualnym. Dlatego nie emocjonuje się, a jedynie obserwuję coraz to nowe pojawiające się "niesamowite fakty emocjonalne" nakręcające kampanię wyborczą. Czy Andrzej Duda gwarantuję stabilność? Trudno mi to ocenić. Jest teraz taka "emocja europejska" pakt transportowy. Polega ona na tym, że UE zaostrzy przepisy świadczenia usług transportu na terenie UE. No i mamy bat do batalii prezydenckiej. Jaki jest stosunek ugrupowań politycznych w Polsce do projektu tego zaostrzenia? Czy Tusk i partia Rafała Trzaskowskiego będą za czy przeciw bo PiS "patriotycznie" będzie przeciw. I nie ma tu żadnej refleksji nad tym czym jest wspólny europejski rynek transportowy, nie ma refleksji o 23% udziale polskich przewoźników w tym rynku, nie ma refleksji o spaniu kierowców w kabinach i wielotygodniowym pobycie poza domem tylko jest agitacja przedwyborcza kto jak zagłosuje w PE. To budzi mój niesmak. Unia (bogatsze kraje) chce chronić rynek usług transportowych w swoich krajach przed dominacją firm z krajów biedniejszych takich jak Polska i dla mnie jako czytelnika SN jest to w pewnym sensie naturalne. "Konkurencyjność" polskiego transportu na terenie UE bierze się w dużej części z niższych kosztów pracy w polskich firmach transportowych, a na końcu układu jest zwykły kierowca który ma te niskie koszty tworzyć. Suma sumarum możliwość rozwoju Polski w ramach opiera się na kosztach społecznych ponoszonych przez polskich pracowników. I jest to mechanizm naturalny znany na świecie od setek lat i nie mam potrzeby aby na emocjach z nim związanych ktoś mi robił kampanię wyborczą.

Pani Ewo klucze do mafii w Warszawie były przez pięć lat w rękach obecnego rządu i prokuratury oraz śledczych. Trzeba było wyjaśnić zabójstwo Jolanty Brzeskiej i to byłoby poważne podejście do mafii. Komisja to dla mnie za mało abym uwierzył w dobre intencje obecnego rządu tak potrzebującego "swojego" prezydenta.

No wie Pan to jest tak. Pan Mossakowski trafia do więzienia z prawomocnym wyrokiem. 21 maja Sąd Najwyższy przychylił się do wniosku o niekwykonanie zasądzonej kary i pan Mossakowski znów może chodzić w glorii po Nowy Świecie i spokojnie patrzeć w oczy swoim ofiarom. Szast prast to było za Dzierżyńskiego. Pod ścianę, cel-pal i wchodzi do sądów następny komplet sędziów. No, ale dziś tak nie można, tylko trzeba mozolnie wydłubywać splątane ze sobą korzonki perzu.

Działania mafii nie obejmują - choć są najgłośniejsze  - tzw. reprywatyzacji kamienic. To samo - tylko w mniejszym zakresie - dotyczy spółdzielni mieszkaniowych oraz wspólnot. Ja mieszkałam we wspólnocie. Każdy miał księgę wieczystą a i tak dom przeszedł we władanie jednego człowieka, bo na nasze nieszęście znaleźliśmy się w najbardziej pożądanej okolicy - czyli centrum starego Mokotowa, choć w 1958 roku było to absolutne zadupie. Zostaliśmy zmuszeni do sprzedaży za jakieś 75% ceny rynkowej.

Na pewno ma Pan rację, że kadencja prezydenta oraz sejmu powinna być taka sama. Nie jest, bo Konstytucję pisali tacy spryciarze, którzy wprowadzili do niej mechanizmy nawzajem się blokujące. Aby zmienić Konstytucję trzeba mieć większość. Po to tworzy się partie kanapowe, by nigdy tej większości nie było. I tak się kręci. 

I za diabła ta rzeczywistość nie chce być taka jak byśmy chcieli, aby była.

Rozumiem "Bul". 

Zastanawia mnie jednak, czy my, wyborcy, nie projektujemy czasem sztucznej rzeczywistości? Czy naszych oczekiwań nie przerabiamy na deklaracje polityków, których oni nie składali? Zauważyłem, że nie ma obecnie kandydata oraz partii która spełnia wszystkie moje oczekiwania. No nie ma. 

Nie pamiętam dokładnie poprzednich wyborów. Muszę sprawdzić co obiecywał PAD przed pięcioma laty. Tak dla przypomnienia sobie. 

No to q.. trzeba było głosować na Bronka.

Taka wpadka - do końca życia jak to mowią młodzi "zalamka".

Przecież ma być taka  rewolucja ze wszelkimi cechami ( zmiana znaczeń słów, prowokacje siegające najintymniejszych sfer, zohydzanie religii) i będzie. Wprawdzie Arschloputzer + kamanda Czarzastego zebrali coś około 2,5%, ale to będzie wytrwała praca nad upartym Polakiem  i prowokacje, aż ktoś normalny nie wytrzyma i zapoda luta w trąbala albo wyszarp kudłów.

I o to przecież od wielu lat chodzi. Z KODem i Frasyniukiem ostrożniej, niż z bardzo dojrzalym zbukiem.

Ze zboczeńcami jeszcze bardziej. Mogę zrozumieć, że chodzi o strach przed niekontrolowanym, autentycznym gniewem ( jak było w Białymstoku). Pierwszy strzał w mordę trzymającego bluźniercze dla wierzących plakaty i Zachod ma swojego bohatera . Bo Diduszko niestety za szybko ożył.

Dlaczego jednak mojego Państwa nie ma tam, gdzie być powinno ? Przykład :

Warszawski Gówniarz już pokazał, co może zrobić z fekaliami -->  dlaczego nie slychać nic o sprawdzaniu tych wysypisk, o których wyżej pisze @ER ??  Bo za czasów LK było tak samo ?

Swoją drogą irytacja postępowego Zachodu i sponsorów musi rosnąć; taki wynik...

.

"Autorze, to wszystko za mało. Pp wyborach idę się zapisać do PiS. Pytanie, czy również na Mokotowie działacze "wycinają wszystkich inteligentnejszych od siebie", jak głosiły złośliwe języki o Ursynowie. Mnie nic nie grozi, ale lubię dobre towarzystwo. "

Tzn. Panu nic nie grozi, bo nie jest inteligentniejszy od tych, co wycinają ?

Z tym "dobrym towarzystwem " może być różnie; zależy od udziału profitowców z dużym stażem ( Jadzia to publicznie opluła portret Gomułki i wprawdzie potrafi niewiele więcej, ale młody  Kolega jest tu świeży i chociaż ma klarowny plan, to na pierwsze miejsce na liście do gminy/powiatu damy Jadzię).

Ale - ja tu smęcę, a Pan jest pełen energii do w sumie spolecznej  pracy, a nie do profitów - prawda ?

Do wszystkich, bo przemknęło w którejś z ostatnich notek ( chyba Gospodarza) ; link chyba od @tadmana :

https://www.youtube.com/watch?time_continue=1&v=zA0W8DadBW0&feature=emb_logo

Przepraszam za to "chyba" . nie bardzo mam czas szukać, żeby doprecyzować.

Jak dla mnie to jeszcze jeden argument, żeby telewizor wysłać za okno sprawdzając wcześniej, czy nie zrobi komuś krzywdy fizycznej.

Oraz argument do słuchania radia ( o ile podprogowo czegoś nie sączą ) i  posiadania normalnego księgozbioru, a nie biblioteki cyfrowej.

Póki co pozdrawiam wszystkich, dobrego weekendu, bedziecobedzie.

Ciśnienie w moim balonie rosło, i rosło, i rosło... Tak myślałem sobie - niedobrze, a jak coś - cholera - strzeli? Lata swoje przecież masz. A tu nikt, dosłownie nikt, nie słucha czy i co masz do powiedzenia.

Aż tu nagle coś zupełnie bezsensownego i przypadkowego otworzyło zawory i mój napompowany balon spokojnie wylądował. Na służewieckim gruncie...

https://www.facebook.com/mokowawpl/photos/a.1225310181134000/1302431640088520/?type=3&theater

Sugeruję Panu to, co sam zrobiłem : przyjrzeć się tym ludziom, wesprzeć sensownych swoim czasem lub umiejętnościami. A czasem pieniędzmi na baner/plakaty.

Nie trzeba się zapisywać, można robić swoisty wolontariat . I przede wszystkim oszczędzać swoje emocje , gdyż  nawiedzonych/fanatykujących  też Pan może tam spotkać .

Zasłużone, zabytkowe Jadzie /Zbyszków też.

Jeśli Pan się zdecyduje, to miło byłoby kiedyś przeczytać, że dobrze Pan trafił.

Pozdrawiam, powodzenia :o)

Ciekawe, czy dałoby by radę wymyślić taki myk, aby firmy niemieckie mające w Polsce oddziały płaciły pracownikom stawki niemieckie? Czyli kasjerka Lidla w Polsce ma zarabiać tyle, ile kasjera Lidla w Niemczech. I tak mają tu niższe inne koszty. I zysków nie wolno wywozić pod żadną postacią.

"I zysków nie wolno wywozić pod żadną postacią."

Jaki tedy sens penetronać polski rynek? :D

żaden...wolno tylko reinwestować w Polsce. Od razu wiele by się wyjaśniło.

To od tego bacy ?

Trzeba by sprawdzić, jaki kapitał stoi za firmami leasingowymi i dlaczego chcą je zniszczyć. Większość polskich firm transportowych leci na leasingu sprzętu.

Czy za tymi obostrzeniami stoją ideolodzy od dekarbonizacji transportu?

I jeszcze jedno, czy na przykład te wielkie spedycje typu LKW Walter, Schenker, Hellmann, Breda będą gotowe płacić polskim firmom taką samą stawkę jak swoim?

bym najpierw wezwał kierownika ... https://www.youtube.com/watch?v=SoI-rEJhmtc&feature=youtu.be&t=1103 
bo https://www.youtube.com/watch?v=grYEmu1G5vo&feature=youtu.be&t=1486

w moim przypadku, gdy moje: ''ze względów zdrowotnych'' nie skutkowało /rzadko, częściej 'na początku'/ i dalej upierało sie: ''maseczka!'', zaczynałem: zgodnie z postanowieniem ministra  z dnia 19 kwietnia § 18 pkt 3 ppkt 3 ... itd., do tej pory to wystarczyło
 

Rozumiem.

Faciu.